Jak wiecie niedawno trafił do mnie iPad mini w tej
podstawowej wersji. Na YT samo rozpakowanie wzbudziło spore zainteresowanie i
różne nastroje wśród widzów. Już mijają dwa tygodnie od czasu, kiedy to iPad
przejął w domu obowiązki mojej Lumii, a przede wszystkim obsługę poczty, www,
Facebook, YT, komunikator w redakcji, Skype i kilka innych (z uwagi na większy
ekran). To w sumie na nim będzie tworzony też ten blog, bo... nie mam czasu
siadać do niego w dzień, a wieczór zawsze mi sprzyjał, jak chodzi o tworzenie
tekstów.
Jeżeli interesujecie się choć trochę technologią, na pewno
zauważyliście pęd do tworzenia własnych ekosystemów. Najlepszym przykładem jest
właśnie Apple, ale także Google i MS. Każda z tych firm tworzy własne
kompleksowe rozwiązanie, aby dać użytkownikom to, czego szukają. Apple poza
oprogramowaniem tworzy również swój sprzęt, podobnie jak Google i Microsoft. Ja
jestem dość mocno uzależniony od ekosystemu Microsoft i absolutnie nie
przeszkadza mi to w korzystaniu (efektywnym) z produktu Apple.
W AppStore jest pełny komplet oficjalnych aplikacji, które
umożliwiają mi korzystanie z pakietu MS, chmury, poczty, notatek oraz
kalendarza. Co ważne, nie wyklucza to
sytuacji odwrotnej, czyli komfortowe korzystanie z oprogramowania i chmurki
Apple.
Kupując produkt z
zaledwie 16GB pamięci, podstawą po pewnym czasie staje się chmura. Tutaj z
pomocą przychodzi Apple ze swoją chmurką iCloud. Jeżeli dodatkowo korzystacie z
rozwiązań konkurencji (w domyśle OneDrive) na iPadzie mini możecie korzystać
komfortowo z rozwiązań obydwu firm. Dodatkowo iCloud jest wspierany również
przez MS na desktopowej wersji Windows i dostęp do plików jest równie
komfortowy, jak dostęp do standardowych katalogów w eksplorerze Windows.
Dzięki Bogu tutaj nikt się na nikogo nie obraził, jak Google
na MS i możemy korzystać komfortowo z rozwiązań obu firm.
Bez ekranu Retina da się żyć, choć miałem okazję przez
dłuższy czas testować iPada 3 i doceniam lepszą jakość ekranu, moim wymaganiom
sprostuje również zwykły IPS, jaki znajduje się w iPadzie mini.
Rozdzielczość pozwala na dojrzenie pojedynczych pikseli, ale
z odległości już 30cm są kompletnie niewidoczne. Kąty widzenia, nasycenie, itd.
jest jak najbardziej OK.
Dla mnie ważny jest także dotyk, a konkretnie jego czułość.
Tutaj lepiej wypada moja Lumia 925, ale w iPadzie powodów do narzekań też ciężko
szukać.
Tablet jest lekki i dobrze leży w dłoni. O jakości wykonania
nie ma sensu mówić, bo że Apple to klasa sama w sobie chyba nie trzeba
przekonywać.
Aparaty, zarówno główny jak i frontowy, nie mają dla mnie większego
znaczenia. Choć parę fotek zrobiłem i jestem ogólnie zadowolony. Ta frontowa kamera
służy mi nawet częściej, w przypadku Skype'a oczywiście, a tak na marginesie - Skype
należy do MS.
iOS działa płynnie, mimo iż sama konstrukcja ma swoje lata. Jest
to dowód na to, że wsparcie jednego producenta dla oprogramowania i softu to
ważna karta przetargowa.
Wielkość ma znaczenie i nawet 5 calowy telefon będzie w
praktyce za mały do komfortowego przeglądania Internetu, czy efektywniejszego
korzystania z poczty – zwłaszcza jeśli ma się kilka kont.
Wybór wersji mini bez wsparcia dla 4G był przemyślany, ale w
jednym rację przyznaję osobom, które pisały że 16 GB to mało. Jeżeli
zamierzacie się skusić w niedalekiej przyszłości na iPada, to bierzcie coś z
przynajmniej 32 GB na pokładzie. iPad szybko Was do siebie przekona i ani się
obejrzycie, jak pamięci będzie za mało. Dla mnie jest to doskonałe uzupełnienie
komputera PC oraz smartfona z WP na pokładzie.
Najważniejsze zalety:
- rewelacyjna jakość wykonania
- długie wsparcie dla oprogramowania
- ekran
- bardzo długi czas pracy na baterii
- bardzo dobra integracja z ekosystemem Microsoft
- płynne działanie
- lekki
- poręczny
Największe wady
- 16 GB pamięci to za mało
- cena mogłaby być nieco niższa
- bardzo drogie oryginalne akcesoria
- brak portu USB (przydałby się i to obojętnie w
jakiej wersji)
0 komentarze:
Prześlij komentarz