O Mlais M9 już pisałem na blogu:
Teraz po miesiącu użytkowania czas na podsumowanie moich testów
i ostateczny werdykt.
Zawartość opakowania
Mlais M9 dociera w porządnym pudełku i w niczym nie
przypomina budżetowego chińskiego smartfona, jakim jest w rzeczywistości.
W opakowaniu znajdziemy ładowarkę modułową, ale o prądzie
jedynie 1A (a nie 2A), przewód USB-microUSB, wykonane z tworzywa plecki oraz
instrukcję obsługi . Osobno jest również zapakowana bateria.
Warto zaznaczyć, że już na ekranie przyklejona jest również
folia chroniąca sam wyświetlacz przed zarysowaniami.
Wygląd i wykonanie
Telefon jest przede wszystkim bardzo lekki. Nawet po
założeniu baterii waży jedynie około 150g. Jego grubość wynosząca dokładnie
7,5mm, przy przekątnej ekranu 5", daje nam słuszne wrażenie telefonu
bardzo smukłego.
Cały tył telefonu to klapka, którą można bez większych
problemów zdjąć. Po jej założeniu leży jednak solidnie. Element wraz z obudową
spasowany jest bardzo dobrze. Krawędzie są równe, nie ma "trzeszczenia"
tworzywa, ani odstających elementów.
Na dole widoczne są otwory od głośnika, który w realu jest
sporo mniejszy niż mogłoby się wydawać na podstawie właśnie wydzierżawionego
nań miejsca.
Powyżej widoczne jest jedynie logo producenta.
Na samej górze, tuż przy prawej krawędzi, producent umieścił
podstawowy aparat o rozdzielczości 8MP. Obok widoczna jest pojedyncza dioda
doświetlająca.
Producent deklaruje wykonaną z aluminium ramkę. Nie jest to
jednak do końca prawdą. Wykonane z aluminium są jedynie dwie boczne ramki, przy
czym i tak są one ewidentnie doklejone do wykonanego już z tworzywa korpusu.
Dolna i górna część ramki jest już w całości wykonana z tworzywa.
Front telefonu zajmuje w zdecydowanej większości 5"
ekran IPS. Idąc jednak od dołu widzimy trzy charakterystyczne dla systemu
Android przyciski dotykowe. Przyjdzie się Wam jednak nieco przyzwyczaić do tego,
że przycisk cofania jest z prawej, a nie lewej strony urządzenia. Albo tylko ja
mam takie skrzywienie, że szukam go najczęściej z lewej strony?
Do góry widać głośnik słuchawki, a z boku przy prawej
krawędzi 5MP kamerę do videorozmów.
Według specyfikacji producenta Mlais M9 został również
wyposażony w Gorilla Glass. Żeby to chociaż w części zweryfikować już po kilku
dniach wstępnych testów zdjąłem z wyświetlacza folię zabezpieczającą. Ekran
faktycznie jest odporny na zarysowania - a do telefonu nie miałem litości. Wraz
z kluczami walał się po kieszeniach, był transportowany bez dodatkowych
zabezpieczeń, przesuwany po blacie itd. itp. W efekcie przez miesiąc załapałem
jedynie dwie nieduże rysy w centralnej części ekranu (podejrzewam, że od
kluczy), ale to wszystko. Dodatkowo rysy nie utrudniają korzystania z telefonu,
bo po odblokowaniu ekranu są całkowicie niewidoczne. Czy jest to jednak na
pewno Corning Gorilla Glass nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić. Sam
ekran się dość łatwo brudzi, ale też łatwo czyści.
Porty
Wyposażenie smartfona jest standardowe. Na dole ramki widać
wejście od mikrofonu. Prawa krawędź jest czysta, natomiast wszystkie dodatkowe
przyciski zostały przeniesione na lewą. Powiem szczerze, że myślałem, iż
zdecydowanie trudniej będzie mi się przystosować do zupełnie odmiennego
umiejscowienia przycisków. Nic jednak bardziej mylnego. To teraz na swojej
Lumii szukam przycisków na lewej krawędzi - nie odwrotnie.
Na topie ramki mamy port USB, a dokładniej mikroUSB, z boku
port miniJack 3,5mm z obsługą cztero-polowych wtyczek.
To oczywiście nie koniec. Reszta portów znajduje się pod
panelem tylnym. Mlais M9 to telefon obsługujący dwie karty microSIM. Działa w
zakresie GSM 850/900/1800/1900MHz oraz WCDMA 850/2100MHz. Niestety M9 nie
obsługuje 4G.
Najwyżej został umieszczony slot na karty pamięci
microSD/SDHC o pojemności do 64GB.
Ekran
Jedną z niewątpliwe największych zalet Mlais M9 jest właśnie
ekran. Jego przekątna to 5", a rozdzielczość 960x540 pikseli. Daje to
zagęszczenie 220ppi, co dla zdecydowanej większości osób będzie więcej niż
wystarczające. Oczywiście matryca została wykonana w technologii IPS z
technologią OGS. Proporcje ekranu to 16:9.
Od strony czysto użytkowej o ekranie Mlais M9 i to nie
bacząc na niską cenę urządzenia, mogę wypowiadać się w samych superlatywach. Kontrast
jest bardzo dobry. Kolory nasycone, ale nie przejaskrawione, jak w ekranach
AMOLED. Kąty widzenia są na wręcz rewelacyjnym poziomie, z każdej strony obraz
jest doskonale widoczny, czytelny, bez wyraźnej gradacji barw.
Jasność ekranu jest na dobrym poziomie. Oglądając
videorecenzję Mlais M9 na moim kanale YT zauważycie na pewno, że wszystko jest czytelne.
Mlais M9 posiada czujnik zbliżeniowy, ale nie posiada
czujnika oświetlenia. Przynajmniej tak wnioskuję po zachowaniu telefonu. Jeżeli
tą opcję w menu włączymy, nie zależnie od intensywności oświetlenia, jasność
ekranu nie ulega zmianie.
Choć przyciski umieszczone na dole ekranu nie są jego
częścią, w tym miejscu poświęcę im kilka słów. Przede wszystkim są to
oczywiście przyciski dotykowe. Podobnie jak dotyk na ekranie reagują poprawnie,
chociaż bez szaleństw. Czułość i dokładność dotyku jest na dobrym poziomie.
Szkoda, że przyciski na dole nie są podświetlane. Wtedy smartfon sprawiałby
wrażenie urządzenia z jeszcze wyższej półki.
Bateria
Deklarowana przez producenta pojemność baterii 2800mAh to
mrzonki. Taka wartość jest widoczna na naklejce baterii. Pod nią jest 1800mAh,
a programy diagnostyczne takie jak CPU-Z dla Android pokazują zaledwie 1000mAh.
Rację mają jednak Ci, którzy twierdzą, że ważniejsze jest to
jak bateria trzyma, a nie jakie cyferki i gdzie zostały wydrukowane. Tutaj
pochwał nie należy się spodziewać. Bateria w Mlais M9 przypomina, że mamy do
czynienia z typowym chińczykiem. Jeden dzień telefon na pełnym ładowaniu w
mieszanym cyklu użytkowania wytrzyma. O ile nie będziemy go jakoś specjalnie
mocno męczyć lub grać kilka godzin - tyle nie wytrzyma. Natomiast dziwna sprawa
dzieje się na drugi dzień. Nawet jak zostanie nam przykładowo 40% baterii,
wystarczy około 15min przeglądania Internetu, lub kilka - dosłownie kilka minut
używania nawigacji, aby cała pojemność zeszła w tempie ekspresowym do zera, a
telefon się wyłączył. Jednym słowem, na wskazaniach systemu co do pozostałej
pojemności baterii nie ma co liczyć i jak zapomnicie telefon doładować -
możecie się niemiło zaskoczyć.
Jakość rozmów
O przyjrzenie się dokładne jakości rozmów prosił mnie jeden
z czytelników we wcześniejszym wpisie z tym telefonem. Moim zdaniem zarówno
jakość, jak i głośność są na dobrym poziomie. Nie ma co oczekiwać fajerwerków
po sprzęcie za mniej niż 400zł i tu zaskoczenia nie ma. Dźwięk jest gorszy niż
na przykład w budżetowej Lumii 520, o mojej 925 nie ma nawet co wspominać. Jest
również nieco gorszy, niż w takim Galaxy Young - ale i tu jesteśmy w stanie
rozmówcę zrozumieć (nawet jak jedziemy w samochodzie) i również rozmówca słyszy
nas dobrze.
>>Lumia 520 ceny<<
>>Lumia 925 ceny<<
Muzyka z Mlais M9
Mlais M9 to nie jest telefon muzyczny - odradzam kupowanie
tego modelu z myślą o takich zastosowaniach. Głośnik z tyłu robi lepsze wrażenia
jak gra. Jest wystarczający do tego, aby obejrzeć film na YT, ale nic poza tym.
Do słuchania muzyki się nie nadaje: przy większej głośności rzęzi, dodatkowo w
dźwięku brak szczegółowości, o tonach niskich można zapomnieć. Mamy tu do
czynienia z typowym głośnikiem telefonicznym, jak w starszych modelach - dzięki
Bogu więc w tramwajach nie przykozaczycie jakimś Peją na cały regulator -
uffff.
Niestety nic dobrego nie mogę również powiedzieć o dźwięku
po podłączeniu słuchawek. Tych nie ma w zestawie, ale korzystając z okazji, iż
już też kończę testy Koss PRO4S, oraz miałem jeszcze swoje AKG K514,
sprawdziłem co potrafi Mlais M9. Podobnie jak w przypadku głośnika - dźwięk
jest mało szczegółowy i płaski. Warto dodać, że jego moc też jest stosunkowo
niska.
>>Koss PRO4S cena<<
GPS
GPS testowałem wraz z nawigacją Here Nokii. Jak też widać na
filmach - jest dobrze. Sygnał jest odszukany nieco gorzej, jak w np. Lumiach,
ale jak już załapie, to nawigacja nie gubi śladu, jest precyzyjna, a po np. zmianie kierunku reaguje szybko i dokładnie na zmiany naszego położenia. W
zupełności wystarczy do prywatnych zastosowań np. do nawigacji samochodowej,
jak jedziecie do babci w niedzielę na kotlet schabowy - mmmmmmmmmm.
Bluetooth
Mlais M9 posiada moduł Bluetooth w standardzie 4.0. Moduł
działa bez zastrzeżeń. Nie miałem problemów
z łącznością z żadną Lumią oraz z iPadem. Również w przypadku głośników Bluetooth
(rapoo A800 oraz jeden starszy model Edifiera) łączność nie była zrywana, połączenie
było nawiązywane szybko. Do samego zasięgu uwag większych nie mam. W moim
odczuciu zasięg jest nieco słabszy jak w L925 - ale pamiętajcie, to zależy też
od źródła.
Aparat i kamera
Większość zdjęć, jakie teraz robimy, wykonujemy właśnie
telefonem. Mój OneDrive już pęka w szwach od fotek wykonanych i na L520, i L925,
czy testowanym tablecie GoClever Insignia 800WIN.
Swoje dwa słowa dołożył również Mlais M9. Na zdjęciach kolory
są żywe, przy dobrym oświetleniu ziarno jest całkowicie niewidoczne, w gorszym
nie jest uporczywe. Co więcej, nawet po zmierzchu zdjęcia wypadają całkiem
nieźle. Jak z resztą sami oceniliście aparat w Mlais M9 na moim FB, kiedy
wrzucałem z niego pierwsze fotki: jak na aparat w telefonie za niecałe 400zł
jest dobrze.
Gorzej wygląda sprawa filmów. Jeżeli ruszamy ręką obraz
zaczyna ewidentnie pływać. Kolory są OK, ale brakuje ostrości. AF działa
dobrze, choć bez rewelacji.
Kamera frontowa jest nieco gorszej jakości. Do zrobienia "samojeba"
na tle ubikacji 'a la' "fotka.pl" wystarczy. Podobnie do prowadzenia
videorozmów przez na przykład skype - jest OK. Obraz również pływa, jeżeli
ruszamy ręką i to jest chyba w tej kwestii jego największa wada.
System operacyjny
Zainstalowany w Mlais M9 system operacyjny to Android w
wersji 4.4.2 KitKat. Ten do dyspozycji posiada 1GB pamięci operacyjnej - tak
też pokazują programy diagnostyczne, oraz 8GB pamięci Flash do dyspozycji
użytkownika. Co do ilości RAMu uwag nie mam - jest 1GB. Ale podobnie jak z
baterią, z pamięcią Flash też dzieją sie dziwne rzeczy. CPU-Z pokazuje niecałe
2GB, podobnie AnTuTu i podobnie system. Gdzie jest reszta? Tego chyba nie
wiedzą najstarsi górale. Bez karty pamięci się nie obejdzie tak czy inaczej.
Co do samego systemu. Moja niechęć do androida jest znana. Mlais
M9 nie jest topowym modelem, który jest absolutnie 'must have', żeby zdaniem
wielu komentatorów moich filmów na YT system ten działał płynnie. Ostatecznie
jednak Android w Mlais M9 mnie pozytywnie zaskoczył. System jaki zainstalował
producent to goła wersja robocika. Nie ma tu żadnych nakładek, nie ma również masy
preinstalowanych aplikacji. System na procesorze MediaTek MT6592 działa - płynnie.
Na pokładzie M9 jest też układ graficzny Mali-450 MP. Jak widać nie jest to
sprzęt najwyższych lotów, ale zarówno z "androlagiem", jak i potem
już z aplikacjami daje sobie naprawdę nieźle radę. Przez ten miesiąc testów
system nie był rootowany, optymalizowany, ba nawet nie był czyszczony żadnym
narzędziem typu CCleaner.
Nie jest to recenzja Androida, więc myślę, że nie ma co się
tu więcej rozpisywać tym bardziej, że znakomita większość z Was i tak się męczy
na Androidzie, więc o tym systemie wiecie sporo. Po miesiącu testów Mlais M9
sprawdza się OK.
Wydajność
O podzespołach tych najważniejszych już wiecie, czas teraz
na garść screenów z programów diagnostycznych:
Mlais M9 uważam, że wypada bardzo dobrze pod względem
wydajności. Sam system póki co działa sprawnie, o czym pisałem dosłownie kilka
linijek tekstu wyżej, ale i aplikacjom nie mam nic do zarzucenia. Wszystkie gry,
które przez ten miesiąc na M9 miałem, działały bez zastrzeżeń. Również takie
wymagające więcej od dotyku jak FriutNinja. Z multimediami też problemów nie
ma. Maksymalna jakość jaką mogę ustawić w aplikacji YT to 360p - i trudno, aby
przy takiej jakości coś się cięło. Większym wyzwaniem były filmy nagrane przez
Lumię 925 i przesłane na Mlais M9. Tutaj jednak też miłe zaskoczenie - nic nie
tnie, nawet przy filmach po 15min.
Osobne zagadnienie wydajności to sieć. Smartfon nie
obsługuje 4G - niestety, ale z 3G radzi sobie nieźle. Korzystając z wbudowanego
modemu 3G w sieci Play uzyskiwałem powtarzalne wyniki w okolicy 2-5Mbps przy
pingu 40ms. Nie ma problemów ze strumieniowaniem video, tym bardziej nie ma
większych problemów z ładowaniem treści WWW. Swego czasu telefonu używałem
również jako routera (w terenie w moim serwisie) i narzekać nie mogę.
Oczywiście przyzwyczaiłem się już do 4G na L925, ale Mlais M9 był stabilny -
nie zrywał połączenia, a transfer był zadowalający.
Jak już aktywujemy WiFi, czeka nas mega miłe zaskoczenie. M9
od Mlais posiada modem dwuzakresowy! Można więc bez problemu połączyć się
również z siecią na radiu 5GHz. Aż dziwne, że producent tym się nie chwali na
swojej stronie:
Być może dlatego, że w Chinach to już norma?
Transfery jakie uzyskałem dla łącza o przepustowości
(D100Mbps/U4Mbps) to: ping na poziomie <20ms, pobieranie najczęściej >70Mbps,
a wysyłanie dochodziło do granic możliwości Inei czyli ~3,8Mbps.
Podsumowanie
Mlais M9 kupicie w:
Za kwotę:
U mnie macie jeszcze kod rabatowy: dzięki czemu telefon jest
jeszcze tańszy. W przeliczeniu na PLN za M9 przyjdzie zapłacić około 370zł
(darmowy transport).Do testów tego telefonu starałem się podejść w miarę
obiektywnie, nie bacząc na OS telefonu. Z całym przekonaniem muszę powiedzieć,
że Mlais M9 przerósł moje oczekiwania. Do największych zalet zaliczam: świetny
ekran, bardzo dobre wykonanie (mimo drobnych oszustw producenta), jest lekki i
cienki, bardzo przyzwoity aparat, modem dwuzakresowy, BT4.0, obecność lampy
doświetlającej, plecki w zestawie i fabrycznie naklejona folia na ekran. Nie
jest to tez jednak model bez wad. Przede wszystkim ma oszukaną baterię i pojemność
pamięci Flash na pliki użytkownika. W mojej ocenie Mlais M9 zasłużył na 7,5 na
10 punktów. Nie ma wstydu - telefon jest niezły, działa szybko, a przy tym może
się podobać. Szkoda tej baterii.
Jeżeli jesteś zainteresowany zakupem, przejdź do: http://goo.gl/sv5Aei i wpisz kod rabatowy "M9" a zakupisz telefon jeszcze taniej!
Jeżeli jesteś zainteresowany zakupem, przejdź do: http://goo.gl/sv5Aei i wpisz kod rabatowy "M9" a zakupisz telefon jeszcze taniej!
Sprzęt do testów dostarczył sklep:
0 komentarze:
Prześlij komentarz